sobota, 18 stycznia 2014

"Życzenie" cz.I xAoihax

Moja kochana rodzicielka oczywiście musiała mnie w coś wrobić, no musiała. Ale cóż nie będę się wykłócał z Nią, bo nie ma sensu, a jeszcze da mi jaki szlaban czy coś, ale cóż. Zagroziła mi już szlabanem pomimo iż mam trzydzieści dwa lata! No ludzie, pożal się Buddo no! Moja mateczka nadal chyba myśli, że jestem nastolatkiem, debilnym gimbusem czy Budda wie co, ale kochana kobieta, nie ma co.
- No chłopaki, chyba mnie tak nie zostawicie!- powiedziałem podłamany, bo mam zrobić imprezę dla mojej siostry pięcioletniej, tej przylepy. Eh, ale kocham ją, w końcu jest taka kochana, ale przynajmniej słucha naszego zespołu, hehehheheh, wredny braciszek ze mnie.
- No nie wiem, Stary. – mruknął znad gazety Akira. Ten to zawsze i wszędzie chodzący pesymista no.
- Błagam! Matka mnie zabije! - Padłem przed nimi na kolana.
- Ai tam, nie zabije, nie zabije. Najwyżej młotkiem po smera. – zaśmiał się przez plastikowy kubek z lemoniadą Shiroyama. – Poza tym ty chcesz by ona nas zamęczyła? – powiedział śmiejąc się.
- No nie! Proszę, no! – błagałem dalej. – Mogę wam zapłacić! Emm... pójdę na rumuńską pandę!
- Co to? – zapytało zdziwione maleństwo, słysząc po raz pierwszy taki „zawód”.
- No wyjdę na ulicę i uklęknę mówiąc „ Pan da, Pan da” – powiedziałem, a po chwili sala zaniosła się głośnym śmiechem. – I z czego rżycie konie jedne! – zawarczałem jak wściekły pies.
- Powalasz tymi tekstami Uru-chan! – zaśmiał się głośno podpaskonosy.
- Uważaj bo twój nos okres dostanie! - No i go zgasiłem tym tekstem, a reszta się zwijała z bólu brzucha na podłodze. Eh, to będzie trudniejsze niż mi się wydawało. Ale ja to osiągnę, zobaczycie! Przez najbliższe kilka dni chodziłem za nimi jak cień błagając. Udało mi się przebłagać Ru, mówiąc, że zafunduje mu nowe glany, ponieważ jego stare się rozwalają. Aoi zmięknął po nim, a to dlatego, że w piwnicy trzymam dobry rocznik rumu. Hie, hie, hie . Kai to tam padł po moim ostatnim błaganiu, okey jeszcze tylko szmaciak, ale jak by go tu podejść do jasnej Anielki! No nie wiem, nie wiem. Nowa szmata na mordę? Nie, stare. Nowe spodnie? Nie będzie chciał, ten nosi dwie pary na miesiąc. On chyba nie czuje jaki zapaszek jedzie od nich na kilometr, może on się w ogóle nie podciera?! O fuj, to by tłumaczyło to wszystko. Ale.. Nie no, aż takim świntuchem nie jest. Chyba…. Dobra nie ważne, albo wiem! Kupię mu zapas kitkatów! To dobry pomysł. Uru spryciarzu! Hahaha! I do tego skarpety bo mu ciężko zaszyć dziurę i chodzi z dziurą w skarpecie. Udało mi się ich wszystkich przekonać, więc zabraliśmy się do roboty. Ruki zajął się dekoracjami, Aoi muzyką, Rei robił za tragarza Rukisia, a Kai robił jedzonko, a ja natomiast zajmowałem przez cały dzień małą. Uh. Salon był pięknie przystrojony. Pełno różowych wstążeczek, konfetti. Wszystko pięknie jak by jednorożec, srający tęczą by się tu cukrem zwymiotował. Aoi puścił jakąś dziecięca piosenkę, pełno jedzenia było na stole, a mała była tym zachwycona. Aż jej się oczka świeciły. Wszyscy się spisali na szóstkę, ale teraz pytanie co sobie zażyczy. Przyjęcie nieźle minęło, a mała odpadła już w połowie. Heh. My tez byliśmy już samymi przygotowaniami zmęczeni. Położyliśmy się spać, obudziłem się w jakimś różowym łóżku, ale co lepsze miałem cycki! No ej! Ale bardziej jest zastanawiające czemu jestem z plastiku.
- Ej, chłopaki! – krzyknąłem.
- Czego! – odpowiedział oburzony zbudzeniem basista. – Czemu jestem z plastiku?! – krzyknął po chwili.
- O to samo chciałem się spytać. – powiedziałem – Bardziej zastanawia mnie to, czemu mam cycki! – szepnąłem załamany, a Aoi się na mnie ślinił. No nieźle.
- Cyckiiiiiii- powiedział jak w hipnozie czarnulek. Ugh.
Po chwili przybiegło maleństwo, także z parą balonów na piersi. Eh. Co się dzieje!
- Co nam jest? – zapytał podłamany jak ja.
- Też chciałbym to wiedzieć. – Powiedziałem po nim.
- Jak to jest za sprawką tego dzieciaka to je zabije! – dodał podkurzony kogutowłosy basista. – No, ale.
- Dobra trzeba znaleźć wyjście! – powiedział Aoi ku pokrzepieniu serc.
- Ale czy jakieś jest?
C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz